Światowej sławy artysta ,malarz Władysław Ślewiński był kuzynem Józefa Chełmońskiego. To za jego namową Ślewiński rozpoczął naukę w Szkole Rysunkowej Wojciecha Gersona w Warszawie, wiemy to od polskiej malarki Wandy Popławskiej, która swego czasu odwiedziła dwa razy swojego profesora w Bretanii.
Chełmoński, to drugi po sławie malarstwa historycznego Janie Matejce ,malarz wsi polskiej . Malarstwo jego długo nie było zaakceptowane przez Polaków. W Warszawie Chełmoński wzbudzał: lekceważenie oraz złośliwości.Krytycy polscy nie mogli zrozumieć jego brawury i niechęci do szczegółowego wykończenia swoich obrazów. Nowatorski styl doceniono najpierw we Francji, Stanach Zjednoczonych, a dopiero po uznaniu zagranicą na samym końcu wśród miłośników malarstwa w Polsce.
Dopiero pomocną rękę wyciągnęli do niego znani artyści malarze wówczas : Józef Brandt oraz Maksymilian Gierymski. Pomoc i wsparcie sprawiły, że malarz mógł sprzedawać swoje dzieła-obrazy. Chełmoński- artysta, przestał wtedy już cierpieć biedę, obrazy zaczęły dobrze się sprzedawać, bo tylko rynek amerykański dał szanse godnego życia malarzowi.
Chełmoński lubił podróżować na Litwę, Ukrainę w poszukiwaniu malarskiego natchnienia.
Zmarł w Kuklówce Zarzecznej dnia 6 kwietna 1914 roku, nie był jedynym malarzem, którego rodacy nieakceptowani, nie potrafili docenić za jego życia.
Gdyby nie świat a przede wszystkim zagraniczni znawcy sztuki:
Chełmoński, hodowałby tylko konie, które kochał ponad wszystko.
Prezentowany obraz 150 cm na 196 cm „Bociany” , swego czasu Józef Chełmoński namalował w okolicy Elżbietowa, Teresina.
Był to rok 1900.