100. rocznica śmierci Józefa Chełmońskiego, przypada 6 kwietnia 2014 r.

Światowej sławy artysta ,malarz Władysław  Ślewiński był kuzynem Józefa Chełmońskiego. To za jego namową Ślewiński rozpoczął naukę w Szkole Rysunkowej Wojciecha Gersona w Warszawie, wiemy to od polskiej malarki Wandy Popławskiej, która swego czasu odwiedziła dwa razy swojego profesora w Bretanii.

Chełmoński, to drugi po sławie malarstwa historycznego Janie Matejce ,malarz wsi polskiej .  Malarstwo jego długo nie było zaakceptowane przez Polaków. W Warszawie Chełmoński  wzbudzał: lekceważenie oraz złośliwości.Krytycy polscy nie mogli zrozumieć jego brawury i niechęci do szczegółowego wykończenia swoich obrazów. Nowatorski styl doceniono najpierw we Francji, Stanach Zjednoczonych, a dopiero po uznaniu zagranicą na samym końcu wśród miłośników malarstwa w Polsce.

Dopiero pomocną rękę wyciągnęli do niego znani artyści malarze wówczas : Józef Brandt oraz Maksymilian Gierymski. Pomoc i wsparcie sprawiły, że malarz mógł sprzedawać swoje dzieła-obrazy. Chełmoński- artysta, przestał wtedy już cierpieć biedę, obrazy zaczęły dobrze się sprzedawać, bo tylko rynek amerykański dał szanse godnego życia malarzowi.

Chełmoński lubił podróżować na Litwę, Ukrainę w poszukiwaniu malarskiego natchnienia.

Zmarł w Kuklówce Zarzecznej dnia 6 kwietna 1914 roku, nie był jedynym malarzem, którego rodacy nieakceptowani, nie potrafili docenić za jego życia.

Gdyby nie świat a przede wszystkim zagraniczni znawcy sztuki:

Chełmoński, hodowałby tylko konie, które kochał ponad wszystko.

Prezentowany obraz 150 cm na 196 cm  „Bociany”  , swego czasu Józef Chełmoński namalował w okolicy Elżbietowa, Teresina.

Był to rok 1900.